Matko jedyna, ile ja to planowałam... chyba z rok :) Ale wzięłam się w końcu za realizację, bo idzie wiosna, a ja w żadnym sklepie nie mogłam znaleźć torby, która by mi sie naprawdę spodobała.
Szyłam ją 2 dni!!! Masakra normalnie, cały czas coś prułam, bo nie wychodziło, maszyna odmawiała posłuszeństwa, złamałam iglę, następną wygięłam... klełam przy tym jak szewc!!! :)))
No ale tak to jest jak pierwszy raz się coś bardziej skomplikowanego szyje. Mam nadzieję, że następnym razem pójdzie już nieco lepiej :))) Pewnie będą następne "razy", choć nie prędko, zapewniam!!! :)))
Ok, oto moje torbiszcze, wieeeelka jest, bo i ja z tych dużych jestem, to nie mogłam sobie maleństwa jakiegoś uszyć, bo bym wyglądala jak... :)
Przednia kieszeń, na całą szerokość torby, zapinana na skórzane paski i klamerki (wyciągnięte z innej nieuzywanej od wiekow torebki) :)
Kieszenie boczne (sztuk 2) na napój, gazetę, parasolkę czy inne takie :)))
Torba jest napraaaaaaawdę baaaaaardzo pojemna!
Wnętrze torby... dużo przegródek, kieszonek i miejsc na breloki, klucze itp, itd...
Oprócz tego wszyłam w ścianki 2 szerokie gumy, które po naciagnięciu trzymaja wszystko "na miejscu"
Kieszonki na komórki, długopisy, kalendarz itp...
Moja pierwsza kieszeń wewnętrzna, ale jestem z niej dumna :))) hehe
w całej krasie :)
To mój pierwszy tego typu projekt, ale jestem zadowolona i dumna, że się nie poddałam i nie rzuciłam w kąt w momencie jak nic mi nie szło :)
W zasadzie to chciałam uszyć torbę z wykroju z książki
Lotty Jansdotter "Simple Sewing" (choć przyznam, ze tam raptem boki, 2 kieszenie na wierzchu i podszewka z 1 kieszonką) wobec czego pomysł zarzuciłam i uszyłam włąsną, resztę dodatków wymyśliłam sobie sama. Ostatecznie wszystko przerobiłam i nadałam jej mój własny charakter.
Mam nadzieję, ze się Wam podoba :)
Jak na ulicy zobaczycie kogoś z wieeeeeeeelką torbą w grochy to to będę ja! :) hehe
Buźkaaaaa!!!! :)